piątek, 6 lipca 2012

Nie wszystko jest takie na jakie wygląda... Rozdział IV.



Hej ;) Z tej strony Stylesowa.:) Mam dla Was nowy rozdział opowiadania, na który mam nadzieję czekaliście. Z góry przepraszam, ze  trwało to tak długo, ale miałam pełno zajęć i parę drobnych problemów. Ale to już za mną i mam nadzieję, że teraz będzie już dobrze ;)) 
W takim razie miłego czytania ;);D <3 
+Jeśli już jesteś zostaw komentarz, albo wyraź swoją opinię na blogowym gadu (42477158) na którym będziesz również informowany o nowych postach.
+ Przepraszam za jakiekolwiek błędy ortograficzne jeśli się pojawiły.:)
******** 

Praca minęła mi bardzo szybko. Zmęczona całym dniem, wróciłam do domu. Weszłam do pokoju, rzucając przy okazji torbę na łóżko. Katanę zrzuciłam gdzieś na podłogę i weszłam do łazienki. Stanęłam przed lustro.  Rozpuszczone włosy spięłam w wysokiego koka. Gdy do wanny lała się ciepła woda ja zmyłam makijaż i ściągnęłam ubranie. Weszłam do wody, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz ciepła. Dolałam lawendowego płynu i rozkoszowałam się chwilą. W moich myślach pojawił się "Zielonooki". Po raz kolejny tego dnia. Znów przed moimi oczyma ukazał się obraz jego uśmiechniętej twarzy. Na samą myśl i ja się uśmiechnęłam.W myślach układałam nasze jutrzejsze spotkanie. Miało ono wiele wersji. Jedna przedstawiała     moment w którym wyznaje mi, że jest mną zauroczony tak jak ja Nim. Druga zaś przedstawiała czarny scenariusz...Mianowicie gdy mówi mi, że musimy zakończyć naszą znajomość, bo on wyjeżdża. Na samą myśl przeszedł mnie zimny dreszcz. Jeszcze inna, gdy mówił mi że cieszy się, że ma taka przyjaciółkę jak ja. Tak.. to by zabolało niemiłosiernie. Musiałam tak trochę rozmyślać, bo woda stała się zimna.Przerwałam swój myślowy monolog i wyszłam z wanny. Wytarłam się i przebrałam w piżamę. Postanowiłam, że wejdę jeszcze na chwilę na twittera. Włączyłam komputer w tym czasie układając rozrzucone ubrania w pokoju. Włożyłam je do szafy i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Wzięłam laptopa na kolana i zalogowałam się. Nie patrząc na wpisy innych dodałam tweet'a "Zafascynowana wczorajszym spotkaniem, czekam na jutro. Ponoć nadzieja umiera ostatnia." Zamknęłam laptopa i poszłam spać.

Piątek godzina 19:00. Została godzina do naszego spotkania. Mam nadzieję, że się spotkamy, choć wątpię w to. Śpiewam piosenkę za piosenką i wypatruję go w drzwiach wejściowych. Jest już po godzinie 20, a Go nadal nie ma. Tak jak myślałam, nie przyjdzie. A wydawało się, że tak mu zależało. No cóż, juz się przyzwyczaiłam. Każdy mnie zawodzi na każdym kroku. Codzienność.
- A teraz coś zupełnie innego. Piosenki te pochodzą z mojej ojczyzny - Polski. Śpiewa je 19-letnia Ewa Farna o niebywałym głosie. "EWAkuacja", następnie "Nie będziesz sam". Mam nadzieję, że przypadną one Państwu do gustu. Zastanawiacie się pewnie dlaczego akurat wybrałam te piosenki, już udzielam odpowiedzi. One opisują moje przeżycia z ostatniego roku. Przeżyłam to co jest opisane w tych utworach. Zaczęłam śpiewać "EWAkuację". Wszyscy byli we mnie wpatrzeni i wiem dlaczego. Przecież śpiewałam w obcym dla Nich języku. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ciągła myśl, dlaczego On nie przyszedł. Gdy skończyłam " Nie będziesz sam" dostałam brawa na stojąco. Bili je około 5 minut. Cała się zaczerwieniłam. Ale dzięki temu chociaż na te pięć minut zapomniałam o Nim. Nagle zapaliły się światła w rogu na końcu sali. Ujrzałam go. Stał tam i bił mi brawo. Uśmiechnęłam się mimowolnie. W pewnym momencie jakaś dziewczyna zaczęła krzyczeć i piszczeć: "To Harry! Harry Styles z One Direction! Aaaaaa!". Nie wiedząc o co chodzi mój wzrok powędrował na twarz- jak się dowiedziałam- Harrego. Wyczytałam tylko z mimiki jego ust "Przepraszam". Dla mnie to słowo nie ma żadnego znaczenia od jakiegoś roku. Ze łzami w oczach wybiegłam z restauracji rzucając mikrofonem o ziemię. Łzy same ściekały mi po policzkach. Wróciłam, a raczej przybiegłam do domu. Włączyłam laptopa i poszłam się wykąpać. Wróciłam i zalogowałam się na twetter'a. Dodałam tylko "Nadzieja matką głupich..., a kolejny kierowany do niego: "@Harry_Styles: Po raz kolejny zawiodłam się na osobie, na której mi zależało. Myślałam, że jesteś inny. Myliłam się." Wyłączyłam komputer i poszłam spać.

*Strona Harrego.*

Jest godzina 19:30. Wychodzę do umówionego miejsca. W drodze zostałem przyłapany przez paparazzich i fanów. Zajęło mi to chwilę czasu. Spóźniony wszedłem na salę od tyłu. Usiadłem w najbardziej odosobnionym miejscu jakie znalazłem. Śpiewała pięknie. Jej głos był niesamowity. A gdy zaczęła śpiewać w obcym mi języku miałem ciarki na całym ciele. To było niesamowite przeżycie. Gdy skończyła wszyscy wstali i zaczęli bić brawo- tak jak ja. Tak ślicznie się uśmiechała. Wyglądała pięknie. Aż do momentu, gdy ktoś zapalił światło nad moim stolikiem. Wtedy jakaś fanka zaczęła wrzeszczeć na całą restaurację: "To Harry! Harry Styles z One Direction! Aaaaaa!". Zobaczyłem wtedy w jej oczach  łzy. Nie wiedziałem czym one są spowodowane. Wypowiedziałem do niej nieme "przepraszam", a ona rzuciła mikrofonem o podłogę i wybiegła z sali. Chciałem wybiec za nią, ale tłum fanek i fanów uniemożliwił mi to. Było mi z tego powodu bardzo przykro. Stęskniłem się za nią. Za jej uśmiechem i tymi iskierkami w oczach, gdy się śmiała. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie dałem rady. Po godzinnej udręce z fanami wybiegłem z restauracji i czym prędzej wróciłem do domu. Pierwsze co zrobiłem to wszedłem do pokoju i zalogowałem sie na twetter'a. Nie miałem jej nick'u, ale miałem nadzieje, że pomogą mi go zdobyć moi fani. Udostępniłem więc filmik nagrany w restauracji i podpisałem: "Jeśli ktoś zna jej nick na tt proszę prześlij mi go. Odwdzięczę sie jak tylko będę potrafił. Z góry dziękuję." Załamany całą tą sprawą całą noc śledziłem nowe wiadomości, ale w żadnej nie było kontaktu. W pewnym momencie chyba ok. 7 rano dostałem wiadomość od niejakiej @dorotaa_grytaa wiadomość z twettem @gracee_smith66. Gdy go przeczytałem zamurowało mnie. To Ona. Ona napisała, że myślała, że jestem inny i się zawiodła. Oczy wypełniły mi się łzami. Byłem głupi. Mogłem jej to od razu wyjaśnić.. Ja chciałem po prostu żeby polubiła mnie za to jakim jestem człowiekiem, a nie za to, że jestem jednym z One Direction... 

4 komentarze:

  1. Ojej ... Mam łzy w oczach. To takie ... prawdziwe i wgl. Takie ach i ech :] Baaaardzo podoba mi się to opowiadanie i mam nadzieje, że szybko go nie zakończysz :)
    Czekam na NN ! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne. Podoba mi się nie miłosiernie.
    Pisz dalej. :33
    Tylko nie kończ go tak szybko proszę. <33
    Czekam na NN :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrrrrr Jola rozpisujesz sie cały czas do przodu dawaj następny rozdział bo jak nie to więcej z tobą nie pije no !!!<3 hahahaa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochane to dopiero IV rozdział a Wy dramatyzujecie.;)) Zapewniam, że nie skończę go tak szybko. Mam już parę planów na następne rozdziały, ale zazwyczaj piszę od razu na blogu. Nie bawię się w przepisywanie. ;) Miło mi, że się podoba.;) To zachęca mnie to do dalszego pisania ;) :D P.S.

    OdpowiedzUsuń